Jaskiniowo z Norwegii


Ponieważ dziwnym trafem zawiało mnie do Norwegii, gdzie muszę spędzić półtora miesiąca (zostały jeszcze dwa tygodnie) winien jestem czytelnikom (i czytelniczkom!) Epimenidesa jakąś relację z możliwości uprawiania tu taternictwa jaskiniowego. Pomimo, tego, że wszystkie moje zakusy w kierunku podboju jaskiń spaliły na panewce (jedynym kombinezonem noszonym tu przeze mnie jest garnitur), udało mi się zebrać garść informacji o tutejszym życiu jaskiniowym i samych jaskiniach. Wbrew chyba powszechnemu mniemaniu, które przypisuje Norwegii niekorzystny klimat dla powstawania jaskiń i kiepską w tym kierunku geologię jaskiń, jest tu ich trochę i to wcale nie małych.

 
Eksploratorzy Raggejavrre-rajgge, w rejonie górnego otworu jaskini
Eksploratorzy Raggejavrre-rajgge, w rejonie górnego otworu jaskini

Jednak na początku nie obejdzie się tu bez kilku słów na temat specyfiki życia w tym pięknym kraju, które ciężko oddzielić od grotołażenia. Po pierwsze mieszka tu niezbyt dużo ludzi (4 miliony na terenie powierzchniowo podobnym do Polski) a odległości są ogromne (długość Norwegii odpowiada mniej więcej odległości z Polski do Grecji), co przy niemal całkowitym braku autostrad i licznych ograniczeniach prędkości na innych innych drogach sprawia, że podróże zajmują tu wiele czasu. Mieszkający na południu Norwegii wyrażają się o północy jak o końcu świata i wielu z nich nigdy tam nie było decydując się spędzać wakacje raczej na Wyspach Kanaryjskich. Jeden z Norwegów opowiadał mi jak podczas wizyty u rodziny na północy, zachciało się towarzystwu piwa. Niestety w tym miasteczku nie było sklepu z alkoholem (ich dostępność jest limitowana prawem) a najbliższy był o 7 godzin jazdy samochodem. Wynajęli więc wodnosamolot i polecieli na zakupy do odległego Bergen. Oprócz odległości dużym utrudnieniem dla odwiedzających ten kraj są ceny jak wiadomo wysokie (choć nawet po specjalnym nastawieniu psychicznym potrafią zaskoczyć). Praktycznie jest zastosować wskaźnik ok. 3 razy ceny polskie (nie dotyczy elektroniki itp.) a w sklepie monopolowym lub pub-ie mniej więcej 5 razy. Jak sam czytelnik widzi przy tak utrudnionym dostępie do piwa nie powinno być tu w ogóle grotołazów, a i tak dobrze, że są chociaż nieliczni.

Przekrój Raggejavrre-rajgge
Przekrój Raggejavrre-rajgge

W Norwegii znajduje się kilka jaskiń o znaczącej głębokości i długości. Większość z nich leży na północy. Największe z nich to rozwinięta w marmurach Raggejavrre-rajgge o głębokości 620 m, leżąca nad pięknym fiordem (patrz zdjęcie) i 11 kilometrowej długości Oskola-Kristihola o głębokości 300 m. Razem lista E. Madelaine'a podaje 7 jaskiń o długości przekraczającej 3 km lub głębokości ponad 300 m. Podobno obydwie wymienione jaskinie są bardzo ciekawe. Raggejvre-raige stosunkowo łatwa do pokonania posiada dwa otwory, trawers od Górnego do dolnego trzeba specjalnie przygotować, ponieważ z dolnego, który jest małym oknem 50 m nad lustrem wody w fiordzie, trzeba zjechać do podstawionej na morzu motorówki (lub innej jednostki pływającej).

 

Interesująca jest również druga z wymienionych jaskiń: Oskola-Kristihola. System ten tworzą dwie niezależne genetycznie jaskinie połączone ciasnym przebiciem. Oskola posiada imponujący poziomy otwór o wysokości 25 metrów, a we wstępnej sali chłopki lodowe mają zimą wysokość do 4 metrów. Korytarze tej jaskini, generalnie ciasne i niskie tworzą zawiły labirynt o rozciągłości 2 kilometrów. Pionowy otwór jaskini Kristhola prowadzi do aktywnego kanionu o znacznych rozmiarach (przekrój ma 10 szerokości i 20-30 m wysokości). Na północy znajdują się też trzy mniejsze obiekty, które zostały udostępnione masowemu turyście. Niestety północne rejony Norwegii były dla mnie zdecydowanie zbyt odległe, by złożyć teraz tam wizytę.

Norwski grotolaz w Raggejavrre-rajgge
Norwski grotołaz w Raggejavrre-rajgge

Udało mi się zdobyć dokładne namiary na dwa mniejsze obiekty w południowej części Norwegii - Sandagrotta i Svarttjernhola. Pierwsza o długości 250 metrów z aktywnym ciągiem wodnym znajduje się w okolicy Kongsbergu a druga w rejonie Drammen i są to ciekawsze z jaskiń, które można zwiedzić będąc w okolicach Oslo. Niestety i tam nie udało mi się dotrzeć. Być może czytającym te słowa wyda się dziwna ta relacja o jaskiniach bez wizyt w jaskiniach. Jednak aby uratować honor udało mi się zejść w Norwegii do podziemi. Nieopodal Kongsberg znajduje się masyw Knutenfjelet z kulminacją Jonsknuten o wysokości 904 m n.p.m., z wysoka wieżą przekaźnika telewizyjnego. Wewnątrz tego masywu znajdują się ogromne kopalnie srebra z XVIII i XIX wieku będące odpowiednikiem naszej Wieliczki. Latem organizowane są tam wycieczki turystyczne dla każdego i uwaga: rajd "grotołaza" w uprzęży z rolką i karbidówką Petzl'a na głowie dla odważnych. Niestety nie było to lato więc mimo iż współpracownicy z którymi odbywałem tę służbową było nie było podróż do tchórzy nie należą, nie udało się nam takiego rajdu odbyć. W ramach rekompensaty odwiedziliśmy dwie z nieudostępnionych masowo sztolni będących częścią kompleksu.

Darek Bartoszewski

Na szczycie Jonsknuten
Na szczycie Jonsknuten
Wejście do jednej ze sztolni
Wejście do jednej ze sztolni
We wnetrzu jednej ze sztolni
We wnętrzu jednej ze sztolni
A tam za morzem jest Polska...
A tam za morzem jest Polska...


POWRÓT WYŻEJ: tutaj mozesz przejść do spisu artykułów na naszej stronie.

POWRÓT NA STRONĘ GLÓWNĄ: tutaj mozesz wrócic na stronę tytułową.

Ostatnia zmiana 2000.03.28