Drugi w pełni polski "tysiąc"!


W dniach 26.07 - 11.08.1996 odbył się wyjazd kartograficzny Speleoklubu Bobry z Żagania. Głównym celem wyprawy miało być zainstalowanie tabliczek w otworach eksplorowanych niegdyś jaskiń i nadrobienie kartograficznych zaległości. Wyprawa zmieniła się jednak w eksploracyjna (tabliczek Austriacy nie dostarczyli na czas). Działalność skupiła się w dwóch jaskiniach: P-19 Czerwony Pająk i P-35 Hedwig Hohle. W P-19 dokonano interesujących odkryć, jednak to co udało się uzyskać po potraktowaniu "z buta" want zamykających korytarz na ok. -450 odciągnęło całą uwagę od eksploracji w P-19. Hedwig Hohle puściła w dół całą serią obszernych studni. Jaskinia zakończyła się obszernym zamulonym korytarzem na głębokości -1011,3 m (przed korektą -1020,5), jednak 80 metrów wyżej w 144 m studni znajduje się gigantyczne, niezbadane okno. Jaskinia P-35 jest bardzo łatwa technicznie. Eksploratorzy oceniają czas jej przejścia po poręczach na 15 godzin. W wyprawie uczestniczyli: K. Cygan, M. Furtak, R. Kondratowicz - kierownik, T. Kuźnicki, Z. Łapunow, D. Oleksy, R. Świątek, J. Wiśniowski i R. Wójcik.

na podstawie artykułu Rajmunda Kondratowicza w Jaskiniach nr 6

Nazwa jaskini została ostatnio zmieniona na Bleikogelhohle.


W ROBOTNICZEJ GAZECIE WROCŁAWSKIEJ na dzień 17-18 sierpnia 1996 ukazał się następujący artykuł:

Kilometr podziemnej przygody

(WIEDEŃ) Głęboką na 1000 metrów jaskinię odkryła w ubiegłym tygodniu w austriackich Alpach ośmioosobowa ekipa speleologów z Żagania. Wyprawa trwała od 26 lipca do 11 sierpnia. Wyczyn to o tyle spektakularny, że do tej pory na całym świecie odnalezionych było ledwie kilkanaście takich jaskiń. Cztery z nich odkryli Polacy, w tym dwie członkowie żagańskiego Klubu. Dla speleologów, czyli wielbicieli jaskiniowych głębin, 1000 metrów w głąb jest dokładnie tym samym czym dla himalaisty zdobycie "ośmiotysięcznika". Wyprawa Żagańskiego Klubu Speleologicznego "Bobry" w ciągu dziesięciu dni pobytu pod skałami zeszła na poziom 1020 metrów. Wiele jednak wskazuje na to, że grota jest jeszcze głębsza. Specjaliści twierdzą, że może sięgnąć 1200 metrów. Zostanie to zbadane w takcie kolejnej wyprawy, planowanej na przyszły rok. Dotychczas sądzono że jaskinia Joanny, bo tak się nazywa miejsce spenetrowane przez żagańskich grotołazów, ma głębokość 460 metrów. Dopiero dokładne przyglądniecie się jej licznym odnogom pozwoliło dokonać tego niecodziennego odkrycia. Sukcesy naszych speleologów są wynikiem 16 lat nieustannych poszukiwań i kolejnych drobnych odkryć w systematycznie penetrowanym masywie. Jaskiniowi zapaleńcy wczołgują się w każdą szczelinę napotkana na zboczu. Dodajmy że wejście do jaskini Joanny odkryli na wysokości 2100 metrów. Najgłębszy punkt groty na cześć sponsora wyprawy nazwano "Studnią Piasta".

Cóż, tylko pogratulować, brawo chłopaki! Dodajmy, że wyprawa żagańska nie została zgłoszona do PZA i dla całego środowiska jej osiągnięcie było znacznym zaskoczeniem. Jak sądzę jest ona znakiem, że nadchodzi nowe i tak jak w wielu innych krajach centralna władza będzie miała coraz mniej do powiedzenia w sprawie organizacji wypraw zagranicznych, co w sumie jest chyba budujące, choć niesie również nowe zagrożenia. Póki co czekamy na dokładniejsze informacje o wyprawie.
Osobną sprawą jest natomiast forma notki prasowej. Jak to w prasie bywa najeżona jest ona koszmarnymi bzdurami w takiej dawce, że trudno jest w niej znaleźć choć jedno prawdziwe zdanie. Niepokojące jest jednak to, że poza zwyczajnymi bzdurami takimi jak nie odróżnianie speleologa od grotołaza czy innych głupot widać w nim tendencje do manipulacji faktami, prawdopodobnie w celu przekonania czytelników gazety (i zapewne sponsorów), jaki to klub "Bobry" nie jest dobry. I tak latem tego roku znane były już 54 jaskinie głębsze niż 1000 m. Owe 16 lat nieprzerwanej żagańskiej (z kontekstu) działalności w Austrii jest zwykłą blagą. Od przełomu lat 70-tych i 80-tych udział "Bobrów" jest w niej marginalny. Naciągana jest również informacja o odkryciu dwóch z czterech polskich tysiąców, z której nie orientujący się w temacie czytelnik wywnioskuje, że Żagań to połowa polskiej działalności. Mam nadzieje, że za tymi manipulacjami stoją raczej dziennikarze niż członkowie żagańskiego Klubu, bo robienie ludziom wody z mózgu dla sławy i mamony uważam za rzecz wysoce niemoralna.

D. B.


POWRÓT WYŻEJ: tutaj możesz wrócić do działu wypraw zagranicznych.

POWRÓT NA STRONĘ GŁÓWNĄ: tutaj możesz wrócić na stronę tytułową.

Ostatnia zmiana 1997.03.09